Iwona Cichosz: Wierzę, że moja historia życia jest gdzieś zapisana
Iwona Cichosz – pierwsza Polka, która zdobyła koronę Miss Deaf International w USA. Marzy o zniesieniu barier między światem głuchych a światem słyszących. W życiu zawodowym jest menedżerem komunikacji w serwisie migam.org. Zapraszam na rozmowę o konkursie, misji i podróżach po świecie.
Sylwia Cegieła: Gratuluję tytułu. Nosisz koronę najpiękniejszej. Jak sądzisz, dlaczego to właśnie ty ją zdobyłaś? Co ona dla ciebie oznacza?
Iwona Cichosz: Dziękuję bardzo. Nie myślę o sobie jako najpiękniejszej głuchej kobiecie na świecie. Wygrałam koronę swoją osobowością, sposobem spojrzenia na świat, rozmową z jurorami, pokazem talentu, no i urodą. To wszystko podsumowało. Wygrana utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że inni postrzegają mnie tak samo, jak ja siebie.
S.C.: Jak zamierzasz wykorzystać ten fakt dla siebie i innych osób z wadą słuchu w Polsce i na świecie?
I.C.: Zamierzam zachęcać innych, żeby nigdy nie przestawali marzyć, a przede wszystkim, żeby spełniali swoje marzenia. Często ludziom brakuje odwagi i wiary w siebie, żeby sięgać po więcej. Zdobycie tytułu Miss Deaf International to spełnienie jednego z wielu moich marzeń i cieszę się, że podjęłam wszelkie starania i środki, żeby tam pojechać. Nie było łatwo, ale na całe szczęście mój szef z Migam – Przemysław Kuśmierek powiedział, że firma wesprze mnie finansowo. Mam szczęście, że trafiłam do tej firmy, gdzie otaczają mnie wspaniali ludzie i wzajemnie się wspieramy.
S.C.: Wspomniałaś, że to jedno z wielu twoich marzeń. O czym jeszcze marzysz?
I.C.: Marzę o podróżach dookoła świata, o karierze aktorskiej, o tym, żeby głusi żyli normalnie bez barier. Marzę o samochodzie Volkswagen New Beetle itd.
S.C.: Co należy do twoich obowiązków służbowych wynikających z tytułu? Z czym wiąże się ten zaszczyt?
I.C.: Przed finałem jurorzy zadali mi pytanie: ”Co zrobisz po zdobyciu korony?” Odpowiedziałam: „Nadal będę pracować w serwisie Migam i robić to, co robiłam do tej pory, czyli budować most między dwoma światami – słyszących i głuchych”. Tak więc jest to mój obowiązek. Zamierzam te z robić wykłady motywacyjne w szkołach dla głuchych, bo chcę wszczepić dzieciom więcej pewności siebie. Udowodnić, że mogą robić co chcą w życiu bez względu na wadę słuchu. Kolejnym obowiązkiem jest udział w innych konkursach piękności jako jurorka, więc możliwe, że będą mnie zapraszać.
S.C.: W konkursie startowałaś już drugi raz? Skąd u ciebie ta determinacja? Jak sądzisz, dlaczego za pierwszym razem się nie udało?
I.C.: Myślę, że za pierwszym razem mnie się nie udało, bo nie byłam gotowa. Miałam 18 lat i nie bardzo wiedziałam, co chcę w życiu robić. Natomiast determinację miałam od zawsze, więc kiedy tylko nadszedł odpowiedni moment, żeby pojechać, to skorzystałam z tej szansy. Musiałam do tego dojrzeć.
S.C.: Opowiedz trochę o kryteriach naboru do konkursu. Z czym musiały się zmierzyć kandydatki do korony?
I.C.: Żeby się tam dostać, trzeba wygrać konkurs piękności w swoim kraju. Natomiast, żeby wygrać koronę to decydowała o tym punktacja. Jurorzy obserwowali nas od początku do końca, czyli przez 10 dni. Oceniali nasze zachowania w życiu codziennym, relacje z innymi ludźmi oraz to, jak reagujemy na sytuacje konfliktowe. Oceniali odpowiedzi w wywiadzie, pokazy talentów, prezencję przed widownią, chód, pewność siebie, znajomość języka migowego, świadomość swojej tożsamości osoby głuchej.
S.C.: Czy były jakieś różnice między jednym a drugim konkursem: Miss Deaf World a Miss Deaf International?
I.C.: Moim zdaniem, różnice są. Miss Deaf World organizują słyszący ludzie, więc program artystyczny podczas występu był ułożony bardziej pod kątem słyszących. nNa próbach prowadziła osoba słysząca oraz tłumacz itd. Miss&Mister Deaf International organizują głusi, więc na gali były występy głuchych artystów np. żarty związane z kulturą głuchych, poezja migana itp. Fotograf, konferansjer, choreograf itd. wszyscy byli głusi.
S.C.: Co najbardziej utkwiło ci w pamięci po tegorocznym konkursie?
I.C.: Przed galą finałową odbierałam wiadomości od mojej rodziny, przyjaciół, znajomych. Wszyscy mocno mnie wspierali i po raz pierwszy poczułam, że mam wsparcie od innych ludzi. Był to bardzo wzruszający moment, że musiałam na chwilę wyjść z budynku, żeby ochłonęły emocje.
S.C.: Czy zauważyłaś jakieś różnice w postrzeganiu osób z niepełnosprawnością na świecie? Jeśli tak, to na czym one polegają?
I.C.: Po konkursie podróżowałam po USA począwszy od Wielkiego Kanionu (Arizona), Los Angeles (Kalifornia), Austin (Texas), Waszyngtonu D.C. skończywszy na Nowym Jorku. Nigdzie nie spotkałam się z barierą komunikacyjną. Prawie każdy znał podstawy języka migowego albo chociażby miał dużą świadomość tego, jak się z nami porozumiewać. To było bardzo miłe. Nie czułam się tam jak osoba Głucha, tylko byłam Iwoną Cichosz z Polski.
S.C.: Niestety, w Polsce nie ma nigdzie takiego obowiązku nauczania języka migowego, co rodzi różne bariery komunikacyjne w urzędach, sklepach, szkołach czy miejscach kultury. Czy masz na to jakąś receptę?
I.C.: Dlatego stąd ten pomysł budowania mostu. Im więcej ludzi będzie miało świadomość o nas, o naszych problemach, tym mniejsze będą nasze bariery. To kwestia przełamania stereotypów.
S.C.: Iwona kiedyś i dziś.
I.C.: Iwona kiedyś realizowała swoje cele, ale była mniej odważna. Rzadko wsłuchiwała w swoje pragnienia. Bała się wyjść poza strefę komfortu.
Iwona dziś realizuje swoje cele. Stara się słuchać głosu swojego serca. Robić to, co lubi, to, na co ma ochotę. Coraz częściej próbuje wyjść poza strefę komfortu. Podejmuje nowe wyzwania, przekracza swoje granice.
S.C.: Czym zajmujesz się prywatnie?
I.C.: Na co dzień pracuję w migam.org. Jestem odpowiedzialna za komunikację w środowisku głuchych. Prowadzę szkolenia dla słyszących z zakresu wiedzy o tej grupie społecznej, kulturze głuchych, języka migowego, komunikacji z głuchymi itd. Pracuję również jako tłumacz języka migowego m.in. na konferencjach np. z Polskiego Języka Migowego na Międzynarodowy Migowy lub odwrotnie.
S.C.: Co, twoim zdaniem, dają tego typu konkursy osobom z dysfunkcjami?
I.C.: Myślę, że to samo, co innym ludziom. Takie konkursy często traktujemy jako pretekst, żeby spotkać się z głuchymi z różnych państw, poznać ich, nawiązać przyjaźnie. Nasz świat jest mały, stąd ten głód, żeby poznać jak najwięcej głuchych.
S.C.: Jedno z wyzwań już za tobą. Jakie masz plany, marzenia na najbliższe lata?
I.C.: Co do planów to zawsze powtarzam ludziom, którzy mnie o to pytają: nie planuję, co będę robić za ileś lat. Wierzę, że moja historia życia jest gdzieś zapisana i po prostu żyję chwilą, tu i teraz. Kiedyś planowałam i jak nic nie szło wg planów to byłam rozczarowana, rozgoryczona, więc powiedziałam STOP. Odkąd przestałam za dużo myśleć o przyszłości to jestem bardziej szczęśliwa, skupiając się na obecnych możliwościach, szansach. Życie jest wtedy dla mnie bardziej zaskakujące. Dzięki temu też bardziej doceniam to, co mam. Ludzie często zapominają o tym, co mają teraz jednocześnie za dużo myśląc i patrząc w przyszłość. Przyszłość nadejdzie kiedyś, natomiast teraźniejszość szybko znika.
S.C.: Niech to będzie dobra puenta naszej rozmowy. Dziękuję za poświęcony mi czas i życzę powodzenia.
Rozmawiała: Sylwia Cegieła
Sylwia Cegieła: Gratuluję tytułu. Nosisz koronę najpiękniejszej. Jak sądzisz, dlaczego to właśnie ty ją zdobyłaś? Co ona dla ciebie oznacza?
Iwona Cichosz: Dziękuję bardzo. Nie myślę o sobie jako najpiękniejszej głuchej kobiecie na świecie. Wygrałam koronę swoją osobowością, sposobem spojrzenia na świat, rozmową z jurorami, pokazem talentu, no i urodą. To wszystko podsumowało. Wygrana utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że inni postrzegają mnie tak samo, jak ja siebie.
S.C.: Jak zamierzasz wykorzystać ten fakt dla siebie i innych osób z wadą słuchu w Polsce i na świecie?
I.C.: Zamierzam zachęcać innych, żeby nigdy nie przestawali marzyć, a przede wszystkim, żeby spełniali swoje marzenia. Często ludziom brakuje odwagi i wiary w siebie, żeby sięgać po więcej. Zdobycie tytułu Miss Deaf International to spełnienie jednego z wielu moich marzeń i cieszę się, że podjęłam wszelkie starania i środki, żeby tam pojechać. Nie było łatwo, ale na całe szczęście mój szef z Migam – Przemysław Kuśmierek powiedział, że firma wesprze mnie finansowo. Mam szczęście, że trafiłam do tej firmy, gdzie otaczają mnie wspaniali ludzie i wzajemnie się wspieramy.
S.C.: Wspomniałaś, że to jedno z wielu twoich marzeń. O czym jeszcze marzysz?
I.C.: Marzę o podróżach dookoła świata, o karierze aktorskiej, o tym, żeby głusi żyli normalnie bez barier. Marzę o samochodzie Volkswagen New Beetle itd.
S.C.: Co należy do twoich obowiązków służbowych wynikających z tytułu? Z czym wiąże się ten zaszczyt?
I.C.: Przed finałem jurorzy zadali mi pytanie: ”Co zrobisz po zdobyciu korony?” Odpowiedziałam: „Nadal będę pracować w serwisie Migam i robić to, co robiłam do tej pory, czyli budować most między dwoma światami – słyszących i głuchych”. Tak więc jest to mój obowiązek. Zamierzam te z robić wykłady motywacyjne w szkołach dla głuchych, bo chcę wszczepić dzieciom więcej pewności siebie. Udowodnić, że mogą robić co chcą w życiu bez względu na wadę słuchu. Kolejnym obowiązkiem jest udział w innych konkursach piękności jako jurorka, więc możliwe, że będą mnie zapraszać.
S.C.: W konkursie startowałaś już drugi raz? Skąd u ciebie ta determinacja? Jak sądzisz, dlaczego za pierwszym razem się nie udało?
I.C.: Myślę, że za pierwszym razem mnie się nie udało, bo nie byłam gotowa. Miałam 18 lat i nie bardzo wiedziałam, co chcę w życiu robić. Natomiast determinację miałam od zawsze, więc kiedy tylko nadszedł odpowiedni moment, żeby pojechać, to skorzystałam z tej szansy. Musiałam do tego dojrzeć.
S.C.: Opowiedz trochę o kryteriach naboru do konkursu. Z czym musiały się zmierzyć kandydatki do korony?
I.C.: Żeby się tam dostać, trzeba wygrać konkurs piękności w swoim kraju. Natomiast, żeby wygrać koronę to decydowała o tym punktacja. Jurorzy obserwowali nas od początku do końca, czyli przez 10 dni. Oceniali nasze zachowania w życiu codziennym, relacje z innymi ludźmi oraz to, jak reagujemy na sytuacje konfliktowe. Oceniali odpowiedzi w wywiadzie, pokazy talentów, prezencję przed widownią, chód, pewność siebie, znajomość języka migowego, świadomość swojej tożsamości osoby głuchej.
S.C.: Czy były jakieś różnice między jednym a drugim konkursem: Miss Deaf World a Miss Deaf International?
I.C.: Moim zdaniem, różnice są. Miss Deaf World organizują słyszący ludzie, więc program artystyczny podczas występu był ułożony bardziej pod kątem słyszących. nNa próbach prowadziła osoba słysząca oraz tłumacz itd. Miss&Mister Deaf International organizują głusi, więc na gali były występy głuchych artystów np. żarty związane z kulturą głuchych, poezja migana itp. Fotograf, konferansjer, choreograf itd. wszyscy byli głusi.
S.C.: Co najbardziej utkwiło ci w pamięci po tegorocznym konkursie?
I.C.: Przed galą finałową odbierałam wiadomości od mojej rodziny, przyjaciół, znajomych. Wszyscy mocno mnie wspierali i po raz pierwszy poczułam, że mam wsparcie od innych ludzi. Był to bardzo wzruszający moment, że musiałam na chwilę wyjść z budynku, żeby ochłonęły emocje.
S.C.: Czy zauważyłaś jakieś różnice w postrzeganiu osób z niepełnosprawnością na świecie? Jeśli tak, to na czym one polegają?
I.C.: Po konkursie podróżowałam po USA począwszy od Wielkiego Kanionu (Arizona), Los Angeles (Kalifornia), Austin (Texas), Waszyngtonu D.C. skończywszy na Nowym Jorku. Nigdzie nie spotkałam się z barierą komunikacyjną. Prawie każdy znał podstawy języka migowego albo chociażby miał dużą świadomość tego, jak się z nami porozumiewać. To było bardzo miłe. Nie czułam się tam jak osoba Głucha, tylko byłam Iwoną Cichosz z Polski.
S.C.: Niestety, w Polsce nie ma nigdzie takiego obowiązku nauczania języka migowego, co rodzi różne bariery komunikacyjne w urzędach, sklepach, szkołach czy miejscach kultury. Czy masz na to jakąś receptę?
I.C.: Dlatego stąd ten pomysł budowania mostu. Im więcej ludzi będzie miało świadomość o nas, o naszych problemach, tym mniejsze będą nasze bariery. To kwestia przełamania stereotypów.
S.C.: Iwona kiedyś i dziś.
I.C.: Iwona kiedyś realizowała swoje cele, ale była mniej odważna. Rzadko wsłuchiwała w swoje pragnienia. Bała się wyjść poza strefę komfortu.
Iwona dziś realizuje swoje cele. Stara się słuchać głosu swojego serca. Robić to, co lubi, to, na co ma ochotę. Coraz częściej próbuje wyjść poza strefę komfortu. Podejmuje nowe wyzwania, przekracza swoje granice.
S.C.: Czym zajmujesz się prywatnie?
I.C.: Na co dzień pracuję w migam.org. Jestem odpowiedzialna za komunikację w środowisku głuchych. Prowadzę szkolenia dla słyszących z zakresu wiedzy o tej grupie społecznej, kulturze głuchych, języka migowego, komunikacji z głuchymi itd. Pracuję również jako tłumacz języka migowego m.in. na konferencjach np. z Polskiego Języka Migowego na Międzynarodowy Migowy lub odwrotnie.
S.C.: Co, twoim zdaniem, dają tego typu konkursy osobom z dysfunkcjami?
I.C.: Myślę, że to samo, co innym ludziom. Takie konkursy często traktujemy jako pretekst, żeby spotkać się z głuchymi z różnych państw, poznać ich, nawiązać przyjaźnie. Nasz świat jest mały, stąd ten głód, żeby poznać jak najwięcej głuchych.
S.C.: Jedno z wyzwań już za tobą. Jakie masz plany, marzenia na najbliższe lata?
I.C.: Co do planów to zawsze powtarzam ludziom, którzy mnie o to pytają: nie planuję, co będę robić za ileś lat. Wierzę, że moja historia życia jest gdzieś zapisana i po prostu żyję chwilą, tu i teraz. Kiedyś planowałam i jak nic nie szło wg planów to byłam rozczarowana, rozgoryczona, więc powiedziałam STOP. Odkąd przestałam za dużo myśleć o przyszłości to jestem bardziej szczęśliwa, skupiając się na obecnych możliwościach, szansach. Życie jest wtedy dla mnie bardziej zaskakujące. Dzięki temu też bardziej doceniam to, co mam. Ludzie często zapominają o tym, co mają teraz jednocześnie za dużo myśląc i patrząc w przyszłość. Przyszłość nadejdzie kiedyś, natomiast teraźniejszość szybko znika.
S.C.: Niech to będzie dobra puenta naszej rozmowy. Dziękuję za poświęcony mi czas i życzę powodzenia.
Rozmawiała: Sylwia Cegieła
Iwona to kolejny przykład, że jeśli chcemy coś osiągnąć to z pozoru oczywiste ograniczenia nie są dla nas żadną barierą. ;)
OdpowiedzUsuń