Cheerleaderki na wózkach - wywiad z założycielką grupy
"Cheerleaders Trefl Pomorze" - pierwsza w Polsce grupa cheerleaderek na wózkach założona przez Monikę Matusiewicz-Herrmann. Z inicjatorką oraz uczestniczkami przedsięwzięcia rozmawiamy o początkach i trudnościach w procesie tworzenie grupy.

Sylwia Cegieła: Dlaczego zdecydowała się pani na założenie pierwszej w Polsce grupy cheerleaderek na wózkach?
Monika Matusiewicz-Herrmann: Jestem osobą, która nie lubi nudy, szuka nowych wyzwań. Założenie grupy cheerleaderek na wózkach - Cheerleaders Trefl Pomorze - wydało mi się ciekawym pomysłem. Uważam, że warto robić różne rzeczy w życiu, ponieważ w ten sposób możemy się rozwijać. Wraz z menadżerem zespołu, w którym tańczę, Maciejem Szpinda, nie wahaliśmy się długo - stwierdziliśmy, że jest to do zrobienia i zaczęliśmy realizować nasz plan.
S.C.: Proszę opowiedzieć trochę o początkach działalności?
Monika M.-H.: Początki są zawsze najcięższe. Musieliśmy przeprowadzić nabór. Dotrzeć do dziewczynek poruszających się na wózkach - co wcale nie okazało się proste. Po paru miesiącach wyznaczyliśmy datę pierwszego treningu. Do tego czasu to ja musiałam potrenować - nauczyć się jeździć na wózku i sprawdzić, co można na nim wykonać. Dodatkowo, mając w ręku taki gadżet jak pompon. Pierwsze spotkanie z dziewczynkami było dość stresujące dla mnie. Nigdy wcześniej nie prowadziłam zajęć z osobami niepełnosprawnymi. Szybko jednak przekonałam się, że nie ma to żadnego znaczenia. Zawsze trzeba się dostosować do grupy, z którą się trenuje, ale nie oznacza to absolutnie, że do grupy osób niepełnosprawnych należny mieć inne podejście. Moje dziewczyny już zdążyły się przekonać, że na moich treningach nie ma taryfy ulgowej :). Po kilku treningach, podczas których zapoznałyśmy się i poznałam możliwości grupy, nastąpił etap tworzenia choreografii, a potem już tylko praca :).
S.C.: Jaki cel przyświeca temu przedsięwzięciu?
Monika M.-H.: Myślę, że głównym celem jest pokazanie tego, że osoby niepełnosprawne - tak samo, jak my - chcą być aktywne, posiadać własne pasje i je rozwijać. Niektórzy nawet nie pomyślą o tym, że dziecko niepełnosprawne może mieć takie same marzenia, jak te w pełni sprawne. Moje dziewczyny je mają - chcą tańczyć i prezentować swoje możliwości przed publicznością. Jako ich trenerka, mogę je tego nauczyć i zorganizować występy, które są nagrodą za ich pracę włożoną na treningu.

S.C.: Kto tworzy grupę?
Monika M.-H.: Oprócz mnie, jako głównej trenerki, grupę prowadzi Maciej Szpinda - menadżer zespołu Cheerleaders FLEX Sopot. Obecnie na zajęcia uczęszcza 6 dziewczyn w wieku od 9 do 17 lat.
S.C.: W jaki sposób są prowadzone zajęcia?
Monika M.-H.: Zajęcia rozpoczynają się od zabawy ruchowej. Następnie, robimy rozgrzewkę przed lustrem, która ma na celu nie tylko przygotowanie ciała do aktywności, ale także wzmocnienie jego mięśni, poprawienie koordynacji. Potem bierzemy pompony i ćwiczymy różne sekwencje ruchów przed lustrem, dzięki czemu kontrolujemy ruch. Można w ten sposób wprowadzić nowe elementy choreografii lub wyćwiczyć już istniejące. Po tej części wstępnej, nadchodzi czas na cześć główną, czyli ćwiczenie choreografii do muzyki.
S.C.: Na jakich imprezach sportowych udało się wam wystąpić?
Monika M.-H.: Nasz pierwszy pokaz odbył się w Ergo Arenie. Był to pokaz zamknięty dla zaproszonych gości. Miałyśmy też okazję wystąpić podczas Młodzieżowego Turnieju w piłce nożnej w Pruszczu Gdańskim, podczas Gdyńskich Pól Nadziei 2015 oraz na meczu LOTOSU Trefla Gdańsk w ERGO ARENIE.
S.C.: Jak motywuje pani dziewczyny do pracy?
Monika M.-H.: One mają w sobie tyle zapału do trenowania, że żadna większa mobilizacja nie jest im potrzebna. Naprawdę są bardzo zaangażowane. Tak samo, jak ich rodzice, którym bardzo dziękuję za współpracę.
S.C.: Dlaczego akurat dziewczyny na wózkach, a nie pełnosprawne?
Monika M.-H.: Trenowałam już dziecięce grupy cheerleaders, a nawet grupę dorosłych kobiet. Myślę, że to był kolejny krok do zrobienia. Okazja do zrobienia czegoś nowego, czego w Polsce jeszcze nie było.

S.C.: Co jest dla pani ważne podczas rekrutacji dziewczyn do grupy?
Monika M.-H.: Na zajęcia mogą uczęszczać dziewczyny, które mają sprawne kończyny górne, niezbędne dla naszego trenowania, a także bez zaburzeń intelektualnych czy psychicznych.
S.C.: Jak radzicie sobie z niszowością?
Monika M.-H.: Cieszymy się, że promujemy nową formę aktywności osób niepełnosprawnych i mamy nadzieję, że niedługo powstaną takie zespoły w innych miastach, bo już nas dochodzą słuchy, że jest na takie zapotrzebowanie. Osobiście życzę odwagi młodym tancerkom-cheerleaderkom do zakładania nowych zespołów cheerleaderek na wózkach, bo praca z takimi osobami przynosi dużo radości i satysfakcji.
S.C.: Czy są momenty zwątpienia?
Monika M.-H.: Miałam taki moment, ale bardzo dużo osób mnie wspiera przy tym projekcie, a dodatkowo "ładuję swoje baterie" na treningach z dziewczynkami, po których zawsze wychodzę pozytywnie nastawiona. Myślę, że kiedy założymy Stowarzyszenie, o co się staramy, będzie dużo łatwiej.
S.C.: Impreza, na której chciałybyście być?
Monika M.-H.: Hymm…, ciężkie pytanie. Póki co, mobilizujemy swoje siły na zaplanowane imprezy, których jest dość dużo, m. in. otwarcie Gali Gdynia bez barier w Teatrze Muzycznym w Gdyni czy też Międzynarodowy Turniej Rugby na Wózkach w Warszawie.

S.C.: Co skłoniło was do tego typu aktywności?
Martynka: Do tego typu aktywność skłoniło mnie to, że wcześniej trenowałam taniec ze wstążką. Przede wszystkim, taka aktywność jest oderwaniem od codzienności.
Ania: Do tego typu aktywności skłoniła mnie chęć uczestniczenia w zajęciach tanecznych, o których przez lata mogłam tylko pomarzyć.
S.C.: Jakie bariery pokonujecie na treningach?
Wiktoria: Na treningach pokonuje na pewno swoją nieśmiałość i brak pewności siebie.
S.C.: Reakcja rodziny i znajomych?
Martynka: Gdy moi znajomi i rodzina dowiedziała się, że trenuję jako cheerleaderka byli w szoku, ponieważ nigdy nie myśleli, że osoba niepełnosprawna może uprawiać sport.
S.C.: Co dają wam występy przed publicznością?
Wiktoria: Występy powodują we mnie radość, uśmiech, możliwość pokazania swoich umiejętności, ale i nutkę stresu.
S.C.: Czym jest dla was sukces?
Wiktoria: Sukces dla mnie jest synonimem pozytywnej energii, uśmiechu, radości i chęci działania dalej.
S.C.: Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Sylwia Cegieła
Fot. Maciej Czarniak/ FemmePhoto.pl
Post Comment
Brak komentarzy