Jeśli damy się ponieść pasji, wszystko stanie się proste
Paulina Gruszecka to osoba, która w serwisie Kulturalne Rozmowy pojawiła się do tej pory aż dwukrotnie. Pierwszy raz, gdy odebrała statuetkę Lady D. (ten wywiad możecie przeczytać tutaj), a drugą rozmowę odbyłyśmy po wygraniu przez nią Konkursu Zaczarowanej Piosenki, gdzie zdobyła nagrodę śpiewając w duecie z Anną Karwan (ten wywiad możecie przeczytać tutaj). Wtedy jednak nasze spotkania wirtualne dotyczyły jej osiągnięć artystycznych i nie rozmawiałyśmy o kulinariach. Czas więc to nadrobić. Paulina – autorka bloga jazzowesmaki.com oraz współautorka serwisu bakalie.com zdradza mi, jaką potrawę może przyrządzić w pół godziny. Dowiem się też, co ma ze sobą wspólnego muzyka i gotowanie oraz jaką kuchnię lubi najbardziej. Będzie też kilka słów o ostatnio bijącym rekordy popularności poście dr Dąbrowskiej. Zapraszam na smaczną rozmowę.
Sylwia Cegieła: Skąd się wzięła u Ciebie pasja do gotowania i przy okazji blogowania? A może w Twoim przypadku był najpierw pomysł na bloga, a sama kuchnia dopiero potem?
Paulina Gruszecka: W moim domu gotowało się od zawsze. Gotowała moja Babcia, która przez wiele lat była szefową kuchni, później moja Mama. Nigdy nie chodziło o samo gotowanie. U nas w domu była to cała tradycja i ceremonia wręcz. Nie przypominam sobie, żebyśmy jedli posiłki byle jakie. Nawet jak były proste, miały to coś. Kiedy zaczęłam żyć na własny rachunek i tym samym musiałam sama sobie gotować, byłam w siódmym niebie. Fakt, że miałam w domu dwie świetne kucharki nie ułatwiał mi kulinarnego startu – bardzo trudno było dopchać się bowiem do kuchenki. Kiedy jednak zaczęłam wszystko robić sama, pasja we mnie rozkwitła podwójnie i bardzo zapragnęłam podzielić się nią z kimś jeszcze – tak właśnie powstał mój blog.
S.C.: Jaka był pierwsza przygotowaną przez Ciebie potrawa w życiu, którą pochwaliłaś się online?
P.G.: Długo przed tym jak założyłam bloga wrzucałam zdjęcia potraw przez siebie przyrządzanych. Jednak wydaje mi się, że pierwszym był chleb, który upiekłam mieszkając z moim obecnym mężem w Anglii.
S.C.: Obecnie jesteś redaktorem dwóch stron, bloga Jazzowe Smaki i portalu Bakalie.pl. czym różnią się te dwa portale i co na nich prezentujesz?
P.G.: Jazzowe smaki to mój prywatny blog, moje dziecko. To blog, od którego zaczęłam. Tam można znaleźć wszystkie moje smakowe i często również życiowe historie. Bakalie.com to platforma internetowa o zdrowym odżywianiu oraz miejsce promocji dla najlepszych firm z branży. To moja praca. I pomimo, że obie strony sporo różni, nie da się ukryć, że jedna i druga sprawia mi ogromną frajdę i cieszę się, że mogę brać udział w ich tworzeniu.

S.C.: W swojej pasji do pisania o jedzeniu zdradzasz też poprzez nazwę bloga pasję do muzyki, a konkretnie jazzu. Co wspólnego ma muzyka z kuchnią? A może gotowanie również jest wyrazem artyzmu?
P.G.: Oczywiście że tak! Każda czynność, która uwalnia nasze emocje, miłość i najgłębsze uczucia to forma artyzmu. Dawno temu, marząc o założeniu bloga, ustaliłam sama ze sobą, że to będzie moje miejsce. Miejsce, które będzie w pewnym stopniu odzwierciedlać mnie prawdziwą. A ponieważ kocham muzykę, w szczególności jazz, nie mogłam gotowania pozostawić bez niego. Stąd jazzowe smaki.
S.C.: Jaki cel przyświecał Ci podczas tworzenia bloga?
P.G.: Po pierwsze chciałam się podzielić moją pasją. Chciałam, żeby miłość do gotowania i do jedzenia nie zostawała tylko w moich czterech ścianach. Dodatkowo, bardzo lubię pisać, więc była to dla mnie również możliwość wyrażenia siebie na różnych płaszczyznach.
S.C.: Czym się inspirujesz w swojej kuchni?
P.G.: Emocjami, smakami, poznanymi ludźmi, miejscami. Wszystko, co przeżywam jest inspiracją. Zdarza się, że nie wrzucam nic na bloga przez długi czas zwyczajnie dlatego, że potrzebuję ciszy i wewnętrznego zamknięcia. Chwilę potem wpadam w wir gotowania i inspiruje mnie wszystko dookoła.
S.C.: Czy według Ciebie gotowanie to trudna sztuka? Istnieje w ogóle coś takiego jak łatwa kuchnia?
P.G.: Gotowanie jest proste. Moim zdaniem nie ma reguł, które by określały, co jest dobre, a co złe czy co jest proste, a co trudne. Chyba, że jesteśmy zawodowymi szefami kuchni i musimy zdać jakiś super ważny egzamin. Skoro gotowanie to forma artyzmu, ekspresji, wyrażamy nim siebie, to co w danym momencie nam w duszy gra. Jeśli damy się ponieść pasji, wszystko stanie się proste.

S.C.: Jak gotować, by nie przesiedzieć całego dnia w kuchni i znaleźć czas dla rodziny?
P.G.: Jeśli nie mamy na tyle wprawy, by gotować szybko, wystarczy planować. Wiele czynności można wykonać poprzedniego dnia i zaoszczędzić czas. Wszystko jest kwestią organizacji.
S.C.: Przez żołądek do serca. Czy u Ciebie się to sprawdza? Oczarowałaś kiedyś kogoś swoją potrawą?
P.G.: Myślę, że tak. Najlepszym przykładem jest mój mąż, który szaleje za moją kuchnią. Prawdę mówiąc, jest to jeden z przyjemniejszym komplementów.
S.C.: Który przepis z bloga Jazzowe Smaki jest najpopularniejszy wśród Twoich czytelników?
P.G.: Mam kilka przepisów, które regularnie robią furorę: jaglana napoleonka z 3 składników, Green Monster, czyli super zdrowy zielony koktajl i napój życia, czyli zakwas z buraków.
S.C.: Ostatnio rozpoczęłaś swoją przygodę z postem dr Dąbrowskiej. Czy to potrzeba zdrowotna, moda czy jednak chęć zrzucenia kilku kilogramów przed latem?
P.G.: Z postem dr Dąbrowskiej zetknęłam się już w zeszłym roku. Wtedy podeszłam do niego z rezerwą, lecz – zadziwiona rezultatami – pokochałam go od pierwszego wejrzenia. Od kilku lat choruję na niedoczynność tarczycy, co spowodowało u mnie duży przyrost wagi, którego nie mogłam w żaden sposób zbić. Dieta dr Dąbrowskiej mi w tym pomogła. Nie tylko rozprawiłam się z nadmiernymi kilogramami, ale również czuję się lepiej i zdrowiej.
S.C.: Dlaczego akurat post dr Dąbrowskiej? Jest tyle diet na rynku. Czy koniecznie trzeba się głodzić, aby wyglądać fit?
P.G.: Post dr Dąbrowskiej nie polega na głodzeniu. Wręcz przeciwnie, dr Dąbrowska podkreśla, że głodząc organizm możemy narobić sobie tylko szkody. Zasady są mądre i głęboko przemyślane. Dlatego zawsze powtarzam, że decyzja o podjęciu postu musi być świadoma i podparta wiedzą. Jeśli przechodzimy na niego bez przygotowania, możemy zrobić sobie krzywdę.
S.C.: Twoje najnowsze odkrycie kulinarne? Opowiesz o nim?
P.G.: Niedawno jadłam przepyszne gnocchi w sosie z trzech serów, młodym szpinakiem i suszonymi pomidorami. Już na samą myśl mam ogromny ślinotok. Jak tylko skończę dietę, przygotuję to danie dla moich najbliższych.
S.C.: W kuchni jesteś tradycjonalistką czy eksperymentujesz, lubisz odkrywać nowe smaki?
P.G.: Nie mogę powiedzieć, że nie jestem tradycjonalistką, bo lubię tradycyjne smaki, choć rzadko tak gotuję. W mojej kuchni nie ma twardych zasad. Zwykle o tym, co gotuję decyduję w chwili, gdy już część składników skwierczy na patelni. I pomimo, że kocham książki kucharskie bardzo mało z nich korzystam.
S.C.: Co jest najważniejsze w gotowaniu?
P.G.: Prawda. Gotowanie powinno być dla nas przyjemnością, formą relaksu. Ważne, byśmy nie udawali wybitnego szefa kuchni, jeśli nim nie jesteśmy. W prostocie siła i ogromna moc.
S.C.: Masz 30 minut na szybką przekąskę dla kilku znajomych, którzy zapowiedzieli się na kolację. Co im zaserwujesz? Podaj krótki przepis.
P.G.: Zwykle, jak mam mało czasu, przyrządzam zdrowe sałatki. Warzywa mam zawsze w lodówce, więc wystarczy je połączyć i dodać podkręcające składniki. Przykładowo mieszam rukolę, roszponkę i szpinak z oliwkami, pomidorkami koktajlowymi, prażonymi pestkami słonecznika, mozzarellą i podsmażanym boczkiem. Do tego świeża gruszka i miodowy sos winegret. Idealne, lekkie i smaczne danie, które jeszcze lepiej smakuje ze świeżą bagietką.
S.C.: Gdy akurat nie dbasz o linię, kuchnię jakiego kraju lub regionu świata lubisz najbardziej?
P.G.: Uwielbiam kuchnię meksykańską i hiszpańską. Kocham gorące smaki i ostre przyprawy. Owoce morza, słodycz pomidorów... To mi sprawia ogromną przyjemność.
S.C.: Śpiew czy gotowanie? Co jest dla Ciebie ważniejsze w życiu? A może próbujesz znaleźć złoty środek?
P.G.: Jestem prawdziwą szczęściarą, bo zarówno muzyka, jak i gotowanie z pasji przerodziły się w formę pracy. To coś, o czym zawsze marzyłam. Nie potrafię powiedzieć, co jest dla mnie ważniejsze. Śpiewanie i gotowanie to tak integralne części mnie samej, że bez nich byłabym nie do poznania.
S.C.: Gdzie na co dzień kupujesz produkty niezbędne w kuchni? Bez czego nie może powstać żadna z Twoich potraw?
P.G.: Bardzo różnie. W tygodniu mam mało czasu, więc rzadko kiedy mogę sobie pozwolić na swobodne poszukiwanie składników jak z programów kulinarnych. Zakupy robię szybko, ale zawsze zwracam uwagę na jakość. W mojej kuchni nie może zabraknąć warzyw i ziół (i to nie tylko, wtedy gdy jestem na diecie).
S.C.: Często podróżujesz, co wiąże się z jedzeniem w różnych miejscach. Czym kierujesz się wybierając lokale gastronomiczne? Czego w nich szukasz?
P.G.: Restauracje wybieram podobnie jak książki. Czuję impuls i za nim podążam. Nie zastanawiam się, czy to na pewno będzie dobry wybór, tylko idę za głosem serca. Zwykle moja własna kulinarna intuicja mnie nie zawodzi.
S.C.: Bardzo dziękuję za rozmowę. Było interesująco i smacznie. Życzę powodzenia w rozwijaniu pasji kulinarno-artystycznych.
Rozmawiała: Sylwia Cegieła
Świetny artykuł. Osobiście uwielbiam gotować , rzadko korzystam z cudzych przepisów bo lubię eksperymentować. Kuchnia to moje królestwo , tu mam władzę i pole do popisu , tu czuję się jak magik :)
OdpowiedzUsuńSuper wywiad! Sama uwielbiam gotować i inspirować się takimi właśnie ludźmi - mającymi coś interesującego do powiedzenia i żyjącymi z pasją.
OdpowiedzUsuńFajny wywiad, też lubie gotować, za to nie bardzo piec:-) Taka pasja sprawia, że zycie jest piękne.
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad i do tego piękny dodatek w postaci zdjęć :)
OdpowiedzUsuń