Breaking News

"Skowronkowy Jarzmin" – Festiwal Kultur Niezależnych. Rozmowa z organizatorem – Jarkiem Pypno


W tym roku już po raz drugi Jarosaw Pypno organizuje "Skowronkowy Jarzmin" – Festiwal Kultur Niezależnych. Wszystko odbywa się niezwykłej górskiej scenerii. Wystąpią zespołu z pogranicza różnych gatunków muzycznych. Zapraszam na rozmowę z organizatorem.

Sylwia Cegieła: "Skowronkowy Jarzmin" – Festiwal Kultur Niezależnych – to już druga edycja. Jak wspominasz pierwszą?

Jarek Pypno: Już faza przygotowań okazała się świetną zabawą i okazją do poznania wielu  pozytywnych osób. A później było jeszcze lepiej. Ci, którzy przyjeżdżali okazywali otwartość i chęć działania, dzielili się radością, pomagali. To był świetny czas. Ogniska nie gasły. Muzyka nie milkła, aż szkoda było iść spać.


S.C.: Skąd wziął się pomysł na zorganizowanie tego wydarzenia?

J.P.: Pierwotnie miał być to side project innej, martwej już obecnie, inicjatywy. Okazało się jednak, że organizacja festiwalu wzbudza w nas więcej zaangażowania i emocji. Miejsce było. Otrzymaliśmy wsparcie lokalnych instytucji kultury, a reszta poszła już z górki.

S.C.: Gdzie i kiedy odbędzie się festiwal?

J.P.: Festiwal odbędzie się w dniach 3. i 4. czerwca w Zawoi pod nieczynnym w lecie wyciągiem narciarskim. Jako scenę wykorzystujemy stojącą tam potężną drewnianą strzechę wybudowaną w tradycyjnym podbabiogórskim stylu. Nieczęsto można coś takiego zobaczyć. Po zmroku sprawia ona cudowne wrażenie. Wznoszący się stok i pobliski las tworzą naturalny amfiteatr. To natura i historia uknuły ten festiwal. My go tylko zrealizowaliśmy.

S.C.: Czym ten festiwal różni się od innych?

J.P.: Nie stawiamy tutaj na jeden konkretny, ściśle określony styl muzyczny. Wręcz przeciwnie, stawiamy na różnorodność i zderzenia stylistyk, które nieczęsto pojawiają się na undergroundowych wydarzeniach razem. Jesteśmy mocno inspirowani kontrkulturą lat 60-tych. Folkowi artyści grają na jednej scenie wraz z metalowymi rozgniataczami, delikatny rock psychodeliczny miesza się ze zwariowanym free-jazzem. Powstaje muzyczny kocioł, ale czynnik wspólny łączący wszystkie zespoły to ich wysoki poziom muzyczny i nieszablonowość, nawet w ramach ich własnych nurtów.

S.C.: Jaka jest jego idea?

J.P.: Na "Skowronkowy Jarzmin" ludzie przyjeżdżają po to, aby otwierać się i dzielić. Różnorodność estetyk, w których poruszają się wykonawcy prezentujący swoją twórczość na Skowronkowym Jarzminie nie jest przypadkowa. Ma przypominać, że to, iż wyrażamy się w zupełnie odmienne sposoby, nie ma znaczenia w obliczu wspólnej afirmacji mocy twórczej i braterstwa.

S.C.: Dlaczego wybrałeś akurat górską scenerię?

J.P.: Góry, łąki, lasy wywołują jedynie pozytywne skojarzenia. W takich miejscach jesteśmy bliżej własnych korzeni, bardziej przyziemni, bardziej skupieni na chwili, zrelaksowani. Na "Skowronkowy Jarzmin" przyjeżdżają ci, którzy myślą w ten właśnie sposób.


S.C.: Jaka muzyka zabrzmi podczas festiwalu w tym roku? Kto wystąpi?

J.P.: Pozwolę sobie tutaj wyliczyć zespoły. Będą to: wprawna w improwizacji scenicznej, ambientowo-folkowa grupa Hærmit, pełni groove'u i reprezentujący hardcore Six Steps Forward, psychodeliczno-liryczny Strach Uszu, rock'n'rollowy Sermon, łotewska artystka folkowa RuffA, prog-rockowy Ottershy, kwasowa Ciötka Małgo$ka i stonerowy Wąż Piroman. Weterani sceny z Body Mind Relation zaserwują na koniec metalowy wystrzał.

S.C.: Jakie atrakcje przygotowali organizatorzy dla uczestników?

J.P.: Cisza spokój, lasy, góry, łąki, ogniska…, a z drugiej strony pole namiotowe, festiwal, koncerty. Czego tu chcieć więcej?

S.C.: Co dalej planują organizatorzy? Czy będzie kolejna edycja festiwalu?

J.P.: Czas pokaże, aczkolwiek jesteśmy dobrej myśli. Kierunek, który obraliśmy ma jeszcze spory potencjał, szkoda byłoby więc go nie wykorzystać.

S.C.: Jaką gwiazdę chcielibyście zaprosić do udziału? 

J.P.: King Crimson. Nie myślimy tu o gwiazdach. Operujemy w muzycznym undergroundzie i mamy świadomość, że tak pozostanie. Z przyjemnością zobaczyłbym jednak na scenie Skowronkowego Jarzminu zespoły takie jak Alameda 5 czy Małe Instrumenty. Z zagranicznych artystów chętnie zaprosiłbym Bad Sector. Marzeniem byłby koncert któregoś z projektów Johna Zorna, Ulver lub Om.

S.C.: Wobec tego, życzę powodzenia w realizacji dalszych edycji festiwalu. Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Sylwia Cegieła 


Publikacja objęta jest prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozpowszechnianie tylko i wyłącznie za zgodą Autorki niniejszego bloga.

2 komentarze:

  1. Nigdy nie byłam na takim festiwalu i aż miałabym ochotę się wybrać :) Chociaż namiot to już chyba nie dla mnie za wygodna się zrobiłam :) Fajny wywiad. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawy festiwal, chętnie się wybiorę na kolejną edycję, mam nadzieje, że będzie :)

    OdpowiedzUsuń