Taniec nie zna barier - rozmowa z Katarzyną Błoch

Porusza się na wózku inwalidzkim. Jest osobą pełną entuzjazmu i pasji. Jedna z niewielu osób w Polsce, które trenują mało popularną w naszym kraju dyscyplinę – taniec na wózku. Katarzyna Błoch – bo o niej mowa – zgodziła się porozmawiać z naszą redakcją o pokonywaniu trudności i zaangażowaniu w rozwój oraz promocję tańca na wózku.


Sylwia Cegieła: Jak to się stało, że zainteresowała się pani tańcem? 
Katarzyna Błoch: Prawdę mówiąc, nie pamiętam, zawsze lubiłam tańczyć i słuchać muzyki. Nie pamiętam, kiedy to się zaczęło.

S.C.: Jakie były początki pani przygody z tańcem?

K.B.: Początki były banalne, czyli jakieś tam tańczenie na dyskotekach obozowych na turnusach rehabilitacyjnych.

S.C.: Od kiedy pani tańczy?

K.B.: Na poważnie tańczę od 2001 r.

S.C.: Co takiego fascynującego znajduje pani w tańcu?

K.B.: Nie wiem konkretnie. Jest tego sporo, ale lubię widzieć zachwyt w oczach ludzi. To, że przemawia do nich to, co się im przekazuje.

S.C.: Jaki style tańca najbardziej pani lubi?

K.B.: Tańczę od 13 lat taniec towarzyski na wózku. Teraz od kilku miesięcy zajęliśmy się tańcem współczesnym i chyba on teraz do mnie przemawia bardziej, bo jest czymś nowym, czego inne wózki nie robią.

S.C.: Jakie emocje wyzwala w pani taniec?

K.B.: Wolność.

S.C.: Czego panią nauczył?

K.B.: Większej pewności siebie i otwartości.

S.C.: Czy jako osoba poruszająca się na wózku nigdy nie odczuwała pani obaw, że to, co pani robi jest dość niespotykane i może zostać narażone na krytykę?

K.B.: Wiele razy spotykamy się z krytyką, ale każdy człowiek jest krytykowany za to, co robi. Nie ma to nic wspólnego z poruszaniem się na wózku. Ludzie lubią krytykować niezależnie od tego, czy mają do czynienia z wózkowiczem czy osobą pełnosprawną.

S.C.: Jakie bariery mentalne musi pokonać osoba poruszająca się na wózku, aby zostać tancerzem?

K.B.: Na pewno musi pokonać strach przed występem, przed krytyką, bo nie zawsze będzie się to wszystkim podobało. Tak już jest.

S.C.: A jak to było w pani przypadku? Trzeba przecież pokonać wstyd, pokazać się jako osoba pewna siebie. Większość sprawnych ludzi ma z tym problem, a co dopiero osoba niepełnosprawna.

K.B.: Ja zawsze byłam osobą otwartą i lubiłam występy. Zanim zaczęłam tańczyć, pływałam sportowo. To także występy tylko innego rodzaju, więc od dziecka w moim życiu był sport i rywalizacja.


S.C.: Co pani czuje, kiedy przebywa na parkiecie i wygrywa?

K.B.:  Gdy grają "Mazurka Dąbrowskiego", są to chwile nieporównywalne z niczym. Ciarki na plecach, zimny i gorący pot na zmianę, wzruszenie... Nie umiem opisać słowami.

S.C.: Ma pani okazję tańczyć z partnerem pełnosprawnym, ale też z partnerem poruszającym się na wózku.

K.B.: Obecnie tańczę już tylko z pełnosprawnym. Szukam intensywnie partnera na wózku do kategorii duo, ale wcale nie jest to proste. Są to dwie różne rzeczy. Tańczyć z 2 wózkiem jest według mnie łatwiej.

S.C.: Jakie są pani spostrzeżenia z tych dwóch doświadczeń?

K.B.: Zdecydowanie łatwiej jest tańczyć z partnerem także tańczącym na wózku, bo chociażby kontakt wzrokowy jest na tym samym poziomie przez cały taniec.

S.C.: Proszę wyjaśnić naszym czytelnikom kwestię techniczną tańca na wózku.

K.B.: Sędziowie oceniają przede wszystkim słyszalność muzyki przez osobę tańcząca w parze ze sprawnym tancerzem. W stylu COMBI - oceniamy jest w 60% wózkowicz, ponieważ to jest taniec dla osób na wózkach. W parze DUO, czyli oboje wózkowiczów, jesteśmy oceniani pół na pół, gdyż oboje poruszają się na wózkach.
Pierwsze kryterium oceny to RYTM - czy tancerz umie pokazać i wyrazić rytm muzyki danego tańca w sposobie napędzania wózka, poruszania ciałem. Ważny jest też kontakt miedzy partnerami, umiejętność odnalezienia się na parkiecie wśród innych par. Trzeba tańczyć tak, by nie przeszkadzać innym parom. Charakter tańca jest także oceniony, by np. samba była samb.

S.C.: Na jakie trudność napotykała pani lub napotyka podczas przygotowań do kolejnych turniejów?

K.B.: Niestety, nasze trudności są przez te wszystkie od lat takie same i zmieniają się tylko na gorsze - są to trudności finansowe. Taniec nie jest tanią dyscypliną sportu. Nie jest dyscypliną paraolimpijską, więc nie jest tak dotowany jak inne sporty. Większość rzeczy trzeba opłacać samemu, stroje, sale, trenerów. Nie mówiąc o wyjazdach na turnieje, więc wieczny brak sponsora to jest nasza największa trudność.

S.C.:  Jak wygląda pani życie codzienne jako tancerki i zwykłej osoby?

K.B.: Obecnie spędzam je na poszukiwaniu pracy, więc nie jest łatwo.

S.C.: Gdzie doskonali pani swoje taneczne umiejętności?

K.B.: Doskonalę z różnymi trenerami, których poszukuje sama z partnerem, współpracujemy z różnymi osobami z różnych miast.

S.C.: Wzięła pani udział w programie "Got to Dance. Tylko taniec". Z jakimi nadziejami szła pani na casting?

K.B.: Poszliśmy do programu przede wszystkim po to, by propagować tę dyscyplinę sportu wśród zarówno osób niepełnosprawnych (bo wciąż stosunkowo mało par tańczy turniejowo w Polsce), ale też po to, by znaleźć sponsorów oraz możliwości udziału w pokazach tanecznych. Niestety. Cel nie został osiągnięty.

S.C.: Jak radzi sobie pani z nieprzychylnymi komentarzami w stosunku do pani osoby i do tego, co pani robi?

K.B.: Jeśli są to komentarze w Internecie, np. pojawiało się ich masę po występie w programie, nie czytam. Nie komentuję. Nie wdaję się w niepotrzebne dyskusje często sfrustrowanych ludzi, którzy nie robią z sobą kompletnie nic poza daremnym komentowaniem.

S.C.: Taniec to piękno, elegancja. A co dla pani oznaczają te terminy? Co oznacza taniec?

K.B.: Taniec to dla mnie sztuka - staram się wyrażać swoją osobę w tym, co robię.

S.C.: Jak motywuje się pani przed każdym startem?


K.B.: Kocham to, co robię. Nie muszę się specjalnie motywować do tego, co robię.

S.C.: Najważniejsze osoby w pani życiu to…
K.B.: Jest ich kilka, ale to moje prywatne sprawy. Nie chciałabym tego upubliczniać.

S.C.: Jaki jest Pani największy sukces?

K.B.: Każdy wyjazd i start czy pokaz jest sukcesem. Największym sukcesem jest bez wątpienia to, że mogliśmy zobaczyć i być w tylu pięknych miejscach świata i mam tylko cichą nadzieję, że to nie koniec!

S.C.: Jakby miała pani opisać siebie, to jakich słów by użyła?

K.B.: Nie wiem. Nie mnie siebie oceniać.

S.C.: Jaki taniec najbardziej pokazuje panią jako człowieka?

K.B.: Lubię rumbę. Zawsze to był mój ulubiony taniec.

S.C.:  Co powiedziałaby pani osobom niepełnosprawnym, którzy - podobnie jak pani - chcieliby realizować swoje pasje taneczne?

K.B.: Trzeba być zdeterminowanym, by być dobrym w sporcie, trzeba odnaleźć w sobie chęć do robienia czegokolwiek, sportowo, zawodowo. Musicie tego szukać, nie zamykać się w domach. Żyć odważnie i pełnią życia!!

S.C.: Czym się pani obecnie zajmuje?

K.B.: Obecnie współpracuje z Fundacją "Podaj Dalej" z Konina, gdzie mam 2 pary taneczne, które uczę tańczyć i przygotowuje do startu w Mistrzostwach Polski w Tańcu na Wózkach, które odbędą się w czerwcu 2014 w Łomiankach k/Warszawy. Intensywnie szukam też sponsorów na nasze turnieje i przygotowania z tym związane.

S.C.: Jakie są pani plany taneczne na rok 2014?

K.B.: Plany są ściśle związane z finansami, więc niewiele możemy zaplanować wciąż szukając funduszy, ale przymierzamy się do wyjazdu do Holandii 20-21 kwietnia na Puchar Świata, potem na Mistrzostwa Polski w Łomiankach. Resztę planuje nam codzienne życie.

S.C.: Życzę powodzenia w realizacji pani planów i w poszukiwaniu pracy.

Rozmawiała: Sylwia Cegieła

1 komentarz:

  1. Taniec na wózku? wow! Byłam kiedyś w szoku jak się dowiedziałam o tanisie ziemnym na wózku.

    OdpowiedzUsuń